Archiwum grudzień 2002, strona 9


gru 14 2002 Szeptem pisząc:-P
Komentarze: 2

Usunęłam jedną z ostatnich notek. Myślałam, że się myliłam, że mogłam nią zranić mojego chłopaka. Szkoda, bo on chyba miał rację. Nie kocham go. No bo jak? Przez neta? Hmmm...Tak się chyba nie da, o czym już zresztą pisałam. Trzeba być konsekwentnym, więc jak nie ma miłości w necie, to nie ma. Koniec. Kropka. Więc, w gruncie rzeczy, nie mam już chłopaka, co nie oznacza, że nie będę go mieć. Nie oznacza to również, że będzie nim kumpel, z którym usilnie próbują mnie skojarzyć moi znajomi. Nie, bo...on jest zbyt dziecinny. No i kocha piłkę nożną. A ja jej nienawidzę. No ale tak szeptem pisząc:-P, podoba mi się jeden chłopak. Inny niż ten kumpel. No, ale nie zdradzę, który, bo jeszcze natrafi kiedyś na tę notkę (albo odnajdzie ją ktoś, kto mu o niej powie), i będzie miał niezłą polewkę. No, chyba, że ja też mu się podobam, co jest dosyć prawdopodobne:-P, no ale nie pewne na sto procent. Hmmm, ten chłopak jest naprawdę fajny. Miły, ma ciekawe pasje, a poza tym słuchamy podobnej muzyki. Umiemy się ze sobą dogadać. No ale co z tego wyniknie, zobaczymy...

smile : :
gru 13 2002 Nie zaśpiewam
Komentarze: 2

Wywalili mnie z chóru. Fajnie, nie? Bardzo chciałam wystąpić jutro w teatrze, no ale się nie udało. Prawdopodobnie nie wezmę udziału już w żadnym koncercie z tym chórem. Ale olać to. Dobrze, że nie mnie jedną wyrzucono.

Kocham swojego chłopaka. Tylko po co to piszę? Żeby się upewnić, żeby oszukać siebie? Żeby sobie to wmówić? Eee, chyba nie...Piszę, bo ostatnio ta moja miłość była pełna wątpliwości, no i on mógłby mieć wątpliwości co do miłości do mnie. Ale jest już w porządku.

Dziś wieczorem planuję odwiedzić moją qmpelkę. Pogadamy sobie, poplotkujemy. Przynajmniej miło spędzimy resztę dnia. I to babskie spotkanie poprawi mi humor. Chyba...

smile : :
gru 13 2002 ...Bo nie lubię grać w nogę
Komentarze: 2

Ech, a ja znów o tym samym. Huśtawka nastrojów. Kocham go! Kocham swojego chłopaka! A przynajmniej bardzo go lubię i chcę z nim być. Dziś uświadomiłam to sobie po raz kolejny, kiedy koledzy i koleżanki z klasy nadal usilnie próbowali doprowadzić do tego, bym chodziła z moim qmplem. Nie, to nie przejdzie. Już pisałam, dlaczego. On jest jeszcze bardzo niedojrzały, o czym świadczyło jego dzisiejsze zachowanie. Otóż zapytany przez moje qmpelki, czemu jeszcze nie poprosił mnie o chodzenie, odpowiedział: "bo nie umie grać w nogę". Dla mnie to, czy ktoś umie w coś grać, nie jest wyznacznikiem miłości. Dzieci się tak bawią. A na pytanie, czemu mnie nie nauczy, odpowiedział, że ja wcale nie chcę. I tu się zgodzę, bo NIENAWIDZĘ piłki nożnej i nie przepadam za grą w nogę, ponieważ uważam ten sport za zbyt męski dla mnie, niewinnej dziewczynki:-P. No ale czemu tak bardzo mu zależy, bym umiała grać w jego ukochany sport? Hm...Chce zaimponować qmplom, którzy już dojrzewają, i zamiast za piłką, ganiają za ładnymi dziewczynami:-P, czy może wstydziłby się, że ma tak niewysportowaną dziewczynę? A zresztą...Co mnie to obchodzi. On mi się nie podoba...

Podoba mi się za to mój misiaczek, chłopak z neta...Mam nadzieję, że zapomni o moich chwilowych huśtawkach uczuć do niego...

smile : :
gru 13 2002 Jednak nie
Komentarze: 2

A może jednak go kocham? Ech, to już chyba nie jest kobieca zmienność. To jest niezdecydowanie, wynikające z wielu wątpliwości, jakie posiadam, co do tej mojej netowej miłości. Mój chłopak za szklanym ekranem jest całkiem fajnym kolesiem...No ale tu, poza netem, też jest wielu fajnych kolesi. I w dodatku bardziej osiągalnych...Więc chyba go nie kocham. Ech, powtarzam się.

Chyba nie kupuję żółwia qmpeli. To w końcu takie małe, niewinne zwierzątko...Nie miałabym serca umieścić je pod choinką...

 Czy już pisałam o złotych myślach, jakie wręczyłam qmplowi, z którym chcą mnie usilnie w klasie skojarzyć? Ech, w każdym razie napiszę jeszcze raz. Otóż dałam mu swoje złote myśli, by się do nich wpisał. Długo z tym zwlekał, nie oddawał mi ich. Postanowiłam więc powiedzieć mu, że jeśli mu na mnie zależy, powinien przynieść mi te złote myśli na czwartek (czyli na wczoraj:-P). No i przyniósł...Hehe, no ładnie, ładnie...

smile : :
gru 12 2002 Chyba go nie kocham...
Komentarze: 10

Znów otrzymałam baaardzo długiego sms-ka od mojego chłopaka. I z przykrością stwierdzam, iż wynika z niego, że...on jest we mnie zakochany! Smuci mnie to, bo według mnie miłość netowa nie jest prawdziwą miłością. Kiedy nie widzi się człowieka, jego emocji, nie poznaje się go na żywo, kiedy nie jest się w stanie nic zrobić dla tej osoby, to...nie można tego nazwać miłością. Nie można. Dlatego wydaje mi się, że ja podchodzę do tej mojej netowej miłości z dużym dystansem. Od początku tak ją traktowałam. Tylko przy pierwszej netowej miłości dałam się ogłupić słowom. Naiwna...Więc chyba go nie kocham. Nie, to nie jest miłość. Tzn., on może mnie kocha, ale ja inaczej postrzegam pojęcie miłości. Lubić można każdego. Ale kochać...Kocha się kogoś wyjątkowego, kto jest dla nas bardzo ważny. Są różne rodzaje miłości, ale ta netowa chyba nie jest prawdziwa...Nie...Ona na pewno nie jest prawdziwa! I co teraz? Ech...Nie chcę, żeby mój obecny chłopak poczuł się przez to urażony, ale...ja go chyba nie kocham (ech, kobieta zmienną jest:-P). Niestety...No bo ciągle mam jakieś wątpliwości. A gdybym go kochała, te wątpliwości rozwiałaby moja miłość do niego. Tak się nie dzieje. Sorry...

smile : :