Archiwum grudzień 2002, strona 10


gru 12 2002 Wykluczone!
Komentarze: 0

Rozmawiałam wczoraj z mamą odnośnie kolejnego zwierzaczka. W odpowiedzi na moje pytania o partnerkę dla chomika czy inne zwierzątko, usłyszałam: "Wykluczone!". Nie dziwię się, bo ostatnio trochę zaniedbałam swoje pupilki:-P. W efekcie dostanę pewnie w prezencie od swej qmpeli kartę do komórki. I to się najbardziej przyda, aczkolwiek ona jeszcze nie jest pewna, czy mi ją kupi:-P. Ja zaś również nie jestem pewna, czy kupię jej żółwia, ponieważ jest to jednak żywe zwierzę i nie chciałabym, aby mimo schronienia w ciepłej, zimowej kurtce chociażby troszeczkę przemarzło:-P. Poza tym nie wiem, czy ona będzie się rzeczywiście tym żółwiem zajmować, czy jej się potem nie znudzi opieka nad tym zwierzaczkiem. No ale na kupno prezentu mam jeszcze tydzień, więc zdążę się zastanowić, dobrze przemyśleć swoją decyzję...

Dziś na lekcję teoretyczną do Szkoły Muzycznej poszłam dosyć niechętnie. Byłam tuż po w-fie, na którym skakałyśmy wzwyż. Kolejna kompromitacja. Dobrze, że te skoki nie były (jeszcze:-P) oceniane. I akurat, gdy przyszłam do Szkoły Muzycznej taka zmęczona, zastałam w klasie chłopaka, na którego czekałam (pożyczyłam mu zeszyt i przez dwie lekcje musiałam pisać na różnych papierowych świstkach, bo był chory i nie chodził na zajęcia). A może były też inne powody, dla których cieszyłam się, że go widzę? W każdym bądź razie po zajęciach miałam pojechać z dziadkiem do sklepu zoologicznego, żeby popatrzeć na te żółwie, ale wolałam wrócić z tym chłopakiem i moją qmpelą:-P...A mój netowy chłopak? Spokojnie, (jeszcze:-P) panuję nad sytuacją...

smile : :
gru 11 2002 SMS
Komentarze: 8

Mój chłopak wysłał mi dziś długiego smska. Dał mi on dużo do myślenia i w końcu doszłam do wniosku, że jednak go kocham i że chcę, abyśmy jak najszybciej się spotkali. Niezależnie od tego, czy będę się bała, czy nie:-P. To dobrze, że zaczynają się poprawiać relacje między nami, bo ja nadal chcę być z nim...

smile : :
gru 11 2002 Co się dzieje?
Komentarze: 0

Dawno już nie rozmawiałam ze swoim chłopakiem. Naprawdę. Ale ostatnio przesyłamy sobie wiadomości na Gg niezależnie od tego, czy obydwoje jesteśmy akurat dostępni. Zaobserwowałam jednak, że on się jakby zmienił. Na gorsze. Stał się oschły, nieprzyjemny. A poza tym odkrywam w nim coraz więcej cech, które mi się, niestety, nie podobają, które mi nie imponują. Szkoda. Bo to sprawia, że lubię go coraz mniej (buuu). Nie wiem, co się dzieje, przecież kiedyś było inaczej. Zupełnie inaczej. Przed spotkaniem. Potem wszystko się zmieniło...

Myślę jednak, że nie warto jest się tym przejmować, bo pewnie znów robię problem z niczego i wszystko wyjaśni się, gdy tylko z nim porozmawiam. Tymczasem jednak zbliża się Gwiazdka i z tej okazji kupujemy sobie w klasie prezenty. Każdy z nas kupuje upominek tej osóbce, z którą siedzi w ławce. Mnie więc przypadł zakup prezentu dla mojej qmpeli. Z początku nie wiedziałam, co jej kupić, aż w końcu obie wpadłyśmy na pomysł, że kupię jej...żółwia wodnego! Jej rodzina zaakceptowała tę propozycję, więc już niebawem (konkretnie za ok. tydzień) zakupię ślicznego żółwia wodnego wraz z terarium (ale zakup grzałki do wody, wysepki do terarium czy nowego pokarmu będzie już należeć do niej). A ona? Najpierw chciałam, by kupiła mi kartę do komórki, no ale w tej sytuacji...Ona będzie miała żółwia przez co najmniej kilka lat, a ja kartę najwyżej przez miesiąc...Więc może też jakieś zwierzę? Ale nie, ja już mam cztery: psa, kota, rybkę i chomika. Myślałam o drugim chomiku do pary, ale moja mama nie zgodziła się (a przynajmniej na to wyglądało, kiedy wspomniałam coś o jakimkolwiek nowym zwierzątku). Hm...Nie wiem jak ją przekonać. A może nie przekonywać wcale? Może faktycznie nie powinnam się decydować na kolejnego pupilka?

smile : :
gru 10 2002 Stchórzyłam
Komentarze: 6

Buuu...Zimno! Siedzę właśnie przed kompem w bluzie z polaru i cała się trzęsę...Brrr...No ale myślę, że gdyby tak przeanalizować każdego z moich wielbicieli, to z pewnością znalazłby się ktoś, kto zechciałby mnie ogrzać...swoją bluzą:-P. Na przykład mój chłopak. Tylko że on mieszka ponad 200 kilometrów ode mnie...Kocham go, ale...Właśnie. Jest jakieś "ale". A nie powinno go być. Chodzi mi jednak o to, że mieliśmy się spotkać. W zeszłą niedzielę. No ale do spotkania nie doszło. Przeze mnie? Hm...Złe samopoczucie itd. No ale nie oszukujmy się. Wydaje mi się, że stchórzyłam. Troszeczkę. Kocham go, kurde, kocham! No więc czemu wycofałam się w ostatniej chwili? Hm...Obcy chłopak. Z obcego miasta. Spotkanie, o którym obydwoje marzyliśmy, którego obydwoje chcieliśmy. I nagle: nie przyjeżdżaj. Buuu, czemu? Kurde, jak zimno! Na dwa dni przed spotkaniem wszystko było O.K. Chciałam zobaczyć tego chłopaka, chciałam się z nim spotkać. Ale już następnego dnia zaczęłam się bać. No i odmówiłam. A w dzień niedoszłego spotkania było mi przykro. Przyznaję się do tego. Wtedy chciałam, żeby był przy mnie. Ale było już za późno na przyjazd. Teraz nie wiem, kiedy będziemy mogli się zobaczyć. W minioną niedzielę była ku temu wyśmienita okazja. Zmarnowana? Hm...Ale może to i dobrze...Może teraz będzie inaczej? Lepiej? Hm...To się okaże...Mam tylko nadzieję, że to, iż stchórzyłam, nie jest oznaką tego, że go nie kocham...

smile : :